Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 13:37
Reklama dotacje rpo

Barszcz, czyli borszcz

Jana, Olga i Melita, trzy młode wolontariuszki, które od blisko roku pracują w Kwidzynie, łączą siły, aby z polskich składników doprawionych gruzińską przyprawą ugotować ukraiński barszcz, który w kraju pochodzenia nazywany jest borszczem. Kosmopolityzm w kuchni a sprawa polska.
Barszcz, czyli borszcz

Pamiętacie Janę Mosnitską, młodą dziewczynę z Ukrainy, która zorganizowała wystawę “Brat za brata”? Już podczas realizacji materiału z wystawy umówliśmy się, że Jana pokaże, jak barszcz ukraiński, danie popularne również w Polsce, przyrządza się na Ukrainie. Co ciekawe, kuchnia polska pełna jest nazw potraw sugerujących zagraniczne pochodzenie. Do fasolki po bretońsku czy ryby po grecku niestety nie przyznałby się żaden z przedstawicieli nacji wymienionych w nazwach tych zacnych potraw. Z barszczem ukraińskim jest inaczej. Chociaż dla naszych ukraińskich sąsiadów jest to borszcz, a nie żaden barszcz, to technika przygotowania jest podobna w obu krajach, a o różnicach decydują osobiste preferencje i dostępność składników. Podczas gotowania towarzyszą jej dwie koleżanki, również wolontariuszki:  Olga Glebova z Ukrainy i Melita Zawa z Gruzji. Wszystkie dziewczyny uczestniczą w tym samym programie wolontariackim i na co dzień pracują w przedszkolach.  Ich kulinarnym poczynaniom przygląda się Janusz Kowalak ze Stowarzyszenia Eko-Inicjatywa, który w Kwidzynie przecierał pierwsze ścieżki dla międzynarodowego wolontariatu oraz znany jest z tego, że do gotowania podchodzi  niezwykle poważnie. Nawet jeżeli nie przepadacie za barszczem ukraińskim to i tak warto spędzić parę minut w towarzystwie trzech uroczych dziewcząt i dowiedzieć się, co skłoniło je, aby na rok przyjechać do Polski. W sam raz do oglądania na wakacjach. Smacznego.

 

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Jontek 20.07.2016 11:35
Do borszczu potrzebne są buroki.
gość 20.07.2016 08:34
Jeśli barszcz wyszedł tak dobry, jak piękne są wolontariuszki to wszystko ok.
Reklama
Reklama