Chociaż od ogłoszenia decyzji o likwidacji gimnazjów minęło już sporo czasu, to MEN ciągle milczy na temat szczegółów reformy. Nie wiadomo, ile pieniędzy pochłonie jej wprowadzenie. Ministerstwo zapewnia, że tylko 129 milionów zł, ale rząd zaplanował aż 2 miliardy rezerwy na ten cel. Nie wiadomo także, ilu nauczycieli straci pracę. Pani minister początkowo twierdziła, że żaden potem, że tylko niewielka liczba, a teraz mówi się już o 10 tysiącach. Związki zawodowe z kolei, szacują liczbę nauczycieli, którzy pożegnają się z zatrudnieniem, na nawet 37 tysięcy osób. Ciągle też nie przedstawiono żadnych, opartych na liczbach argumentów, przemawiających za likwidacją gimnazjów. Jedynym przytaczanym powodem jest stwierdzenie, że "gimnazja się nie sprawdziły', czemu nie wiadomo. W dodatku MEN ciągle nie określiło, jaki jest cel wprowadzanej reformy oświaty. Przez to nie będzie można ocenić skutków podejmowanych działań ani ich celowości. Wiadomo natomiast, że ministerstwo stanowczo sprzeciwiło się tzw. modelowi mieszanemu, czyli umieszczeniu w dotychczasowych szkołach podstawowych klas I - IV, a w dawnych gimnazjach V - VIII. Sprzeciw ten będzie kosztował utratę zatrudnienia przez jeszcze większą grupę nauczycieli i stworzy problem zagospodarowania budynków szkolnych, jednak jego najpoważniejszą konsekwencją będzie utrata największego waloru gimnazjów, który polegał na rozdzieleniu najmłodszych, 6 i 7 - letnich dzieci od nastolatków. Jedynym pewnikiem, popartym liczbami, jest jak dotąd sprzeciw wobec zamiaru likwidacji gimnazjów, wyrażony 250 tysiącami podpisów.
O tym, czy w trzy miesiące po ogłoszeniu decyzji o likwidacji gimnazjów, samorząd Kwidzyna został wyposażony w jakiekolwiek instrukcje co do sposobu postępowania w tej sprawie, na ile szacuje koszty reformy i ilość nauczycieli zagrożonych utratą pracy, ponownie rozmawiamy z Romanem Berą, wiceburmistrzem ds. oświaty i wieloletnim nauczycielem. Naszego Gościa pytamy też, czy reforma to początek końca publicznej oświaty na szczeblu podstawowym i próba przekazania jej w ręce stowarzyszeń i organizacji pozarządowych, a nawet prywatnych przedsiębiorców.
Komentarze