Jabil rozpalał wyobraźnię od chwili pojawienia się w Kwidzynie. Najpierw wszyscy zastanawiali się, co to za firma, która nie ma własnego produktu, ale produkuje dla potentatów w dziedzinie elektroniki użytkowej. Potem imponował tempem, w jaki wznosił kolejne hale produkcyjne oraz wielkością zakładu na Miłosnej. W dniu jego otwarcia dziennikarze z całej Polski podawali Jabila jako przykład sukcesu gospodarczego i z uznaniem przytaczali cyfry dotyczące zatrudnienia. Ponad pięć tysięcy zatrudnionych osób stawiało firmę w ścisłej czołówce makroregionu. Kiedy rynkiem wstrząsnął kryzys gospodarczy, wszyscy z niepokojem obserwowali, jak Jabil traci kolejnych klientów oraz szybko zmniejsza zatrudnienie. W dniu, w którym ostatecznie zakończyła się produkcja telewizorów, dowiedzieliśmy się, co to jest fotowoltaika. Chociaż uświadomienie sobie różnicy między kolektorem słonecznym a panelem fotowoltaicznym zajęło mieszkańcom powiatu trochę czasu, to najnowsze technologie pozostały wizytówką Jabila. Fotowoltaika pozwalała firmie spokojnie prosperować do czasu zakończenia programu dopłat federalnych do zielonej energii w Niemczech. Wkrótce znowu trzeba było szukać miejsca na rynku. Tę złą passę też udało się Jabilowi pokonać i dziś funkcjonuje stabilnie, zatrudniając ok. 3300 osób. Ta liczba ponownie daje mu tytuł największego pracodawcy w okolicy. O drodze, którą przeszedł Jabil od chwili pojawienia się w Kwidzynie do dziś oraz o tym, jak zmieniło się oblicze firmy oraz jej filozofia biznesu mówi obecny Prezes Zarządu Krzysztof Mioduszewski.
Komentarze