Trudno powiedzieć, czy sprawił to autorytet Agnieszki Łupaczewskiej reprezentującej młodych Socjaldemokratów, czy urok osobisty Jerzego Śniega, ale zbieranie podpisów szło jak z płatka. W sobotnie przedpołudnie pod jednym z supermarketów mało kto odmawiał im podpisania wniosku o przeprowadzenie referendum. Przez godzinę zaobserwowaliśmy tylko trzy osoby, które nie zechciały poprzeć idei referendum. Podpisujący listę wyjaśniali, że robią to zaniepokojeni przyszłością swoich dzieci albo wnuków. Przez godzinę udało się zebrać ponad 60 podpisów, ale Agnieszka Łupaczewska i Jerzy Śnieg zapowiedzieli, że do końca marca zbiorą ich kilka tysięcy. Zapytana o przyczyny poparcia wniosku o referendum, przewodnicząca pomorskiej Federacji Młodych Socjaldemokratów i członek Rady Krajowej Agnieszka Łupaczewska mówiła o braku zgody na zmiany programowe forsowane w szkole, w tym zmniejszenie ilości godzin nauczania językow obcych i zwiększenie ilości godzin religii. Zwróciła też uwagę na ponurą sytuację części nauczycieli oraz na ogólny chaos towarzyszący wprowadzaniu reformy.
Jerzy Śnieg również entuzjastą reformy wprowadzonej przez rząd PiS nie jest. Zwrócił uwagę na to, że z powodu konieczności dostosowania lokalnych rozwiązań do wymogów reformy, samorządy tracą czas i energię na napisanie i podjęcie uchwał, które nie tworzą nowej jakości w edukacji, tylko dostosowują siatkę szkół do odgórnie narzuconych rozwiązań. Przy okazji wyjaśnił, czemu podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Kwidzyńskiego głosował przeciw uchwale reorganizującej powiatowe szkolnictwo. - Jestem przeciwnikiem reformy oświaty, więc nie mogłem głosować za uchwałą będącą jej konsekwencją. Zaangażowałem się w zbieranie podpisów za wnioskiem o odrzucenie reformy, więc konsekwentnie głosowałem przeciw.
Komentarze