Na pomysł zorganizowania zlotu wpadł Mariusz Gwóźdź - miłośnik i właściciel samochodów z rodziny garbusa. Chociaż związki Zbigniewa Nienackiego z Kwidzynem albo akcji jego powieści są raczej symboliczne, to na zaproszenie pana Mariusza i jego przyjaciół odpowiedzieli właściciele ponad 140 pojazdów pochodzących od volkswagena typ 1. Przez 3 dni na placu pod Gdaniskiem można było oglądać najprzeróżniejsze pojazdy, od pięknych i wypieszczonych garbusów, przez całą rodzinę transporterów, eleganckie karmanny, a na pojazdach wojskowych kończąc. Wszystkie łączyły dwie rzeczy; pochodzenie i w dużej części wspólna konstrukcja z vw garbusem oraz miłość, jaką obdarzają je właściciele, którzy nie szczędzą, ani czasu, ani pieniędzy, aby utrzymać swoje pojazdy w jak najlepszej formie. Zresztą każdy kto miał garbusa wie, że nie są to samochody najtańsze w utrzymaniu, ale wyjątkowo wdzięcznie rekompensują nakłady na nie poniesione. Reportaż ze zlotu zaczynamy od spotkania z jego pomysłodawcą Mariuszem Gwoździem, potem oglądamy pięknie utrzymanego garbusa z 1966 roku o imieniu Babka. Z saperem w stanie spoczynku rozmawiamy o własnoręcznie przez niego zbudowanej replice użytkowej wersji garbusa, obok której nikt nie może przejść obojętnie. Oglądamy też przepięknie odbudowanego vw karmanna z 1970 roku i jedyny na kwidzyńskim zlocie egzemplarz kubelwagena z 1942 roku, którego przywrócenie do fabrycznego stanu trwało aż 10 lat. Zdradzamy też jakie związki z samochodami z rodziny garbusa miał Pan Samochodzik i z zazdrością zerkamy na pięknie utrzymane transportery różnych generacji. Jest w garbusach jakaś magia, a czy chodzi o ich sympatyczny kształt, czy dźwięk, jaki wydaje ich podwójny wydech, czy jeszcze o coś innego musicie ocenić sami.
Komentarze