Żydzi nigdy nie stanowili dużej części populacji Marienwerder. Pojawili się tu dopiero u schyłku XVIII wieku i długo musieli się zmagać z nieżyczliwym im prawem. Mimo to osiągnęli znaczącą pozycję społeczną, a nawet wywierali wpływ na życie i upodobania mieszkańców. Dziś ślady ich życia w mieście są prawie niewidoczne. Skwer między ulicami Kościuszki i Grudziądzką to cmentarz żydowski, na którym wciąż leżą zmarli, choć przypomina o tym tylko tablica pamiątkowa. Tzw. stara synagoga znana każdemu mieszkańcowi Kwidzyna, od lat doprasza się remontu, strasząc odartymi z tynków ścianami, ale jej obecni właściciele wydają się nie mieć na nią żadnego pomysłu. Wiecie, że w latach trzydziestych ubiegłego stulecia powstała nowa synagoga? Ta dla odmiany ma się świetnie i choć od dawna już nie pełni swojej roli, to przetrwała w dobrej kondycji i nieco zmienionej postaci do dziś. Możecie być zaskoczeni informacją, który to budynek i co się tam dzisiaj mieści. Sama wystawa, której wernisaż odbył się 17 października, w pewnym sensie też zaskoczyła jej twórców, a właściwie to, jak doszło do jej powstania. Pewnego dnia w Kwidzynie pojawiła się pani dr Gredien Jonker z Uniwersytetu Friedrich-Alexander w Erlangen, gdzie pracuje w Centrum Islamu i Prawa w Europie. Zajmowała się ona losami społeczności muzułmańskich, które doprowadziły ją do zamieszkującej w Marienwerder rodziny Oettingerów, ponieważ rodzina ta po wyjeździe do Berlina przeszła na Islam. Dalej już tylko przypadek zetknął ją z dr Justyną Liguz z Pracowni Regionalnej KCK i tak powstała wystawa. Szczegóły wyjaśnia Justyna Liguz, która opowiada też o losach społeczności żydowskiej w Marienwerder oraz o istniejących do dziś jej śladach.
Komentarze