Kawiarenka pod globusem, Latający Holender, Klub sześciu kontynentów czy Pieprz i wanilia. Te kultowe przed laty programy gromadziły przed telewizorami milionową widownię złaknioną egzotycznych obrazów dalekiego świata. Kapitan Baranowski, Tony Halik i naturalnie Arkady Fiedler otwierali telewizyjne okno na świat, a ich barwne gawędy, filmy i zdjęcia, które przywozili ze swoich wypraw, budziły ducha wielkiej przygody i marzenia o dalekich podróżach. Trudno powiedzieć, czy to za sprawą takich programów, czy koktajlu genów, którymi został obdarzony, nauczyciel języka angielskiego z Kwidzyna od lat przemierza świat. Zdecydowanie jest wodniakiem, ale dalekim od łopotu żagli i tekowych pokładów luksusowych jachtów. Piotr Opacian przemierza świat z wiosłem w ręku, za pomocą rozbrajająco małych i często niebezpiecznych jednostek. Na różnych kajakach, tratwach i pontonach samotnie stawił czoło wielkim rzekom dorzecza Amazonki i Syberii oraz opłynął Bajkał. Kiedy wrażenia dostarczane przez największe i najdziksze rzeki świata przestały wystarczać, zajął się kajakarstwem morskim. To zdecydowanie sport ekstremalny, jeden z najbardziej ryzykownych, jakie istnieją. Wyobraźcie sobie malutką sylwetkę człowieka w plastikowej łupince, której stabilność na wodzie można porównać do piłki plażowej, walczącego z falą, wiatrem i chłodem. Wywrotka na otwartych wodach, przy dużej fali może oznaczać śmierć z wychłodzenia nim przybędzie pomoc. Bliskość brzegu też bywa wielkim zagrożeniem, bo kajakarz rzucony falą na skały ma nikłe szanse na wyjście z tego obronna ręką. Z drugiej strony to właśnie kajakarstwo morskie jest jednym z najbardziej wyczerpujących sprawdzianów ludzkich możliwości oraz daje niebywałą możliwość obcowania z dziką naturą. Fiordy i klify będące siedliskami setek gatunków ptaków najlepiej oglądać właśnie z perspektywy kajaka, którym też łatwiej jest dopłynąć do małych, niezamieszkanych wysepek. Piotr Opacian pokonał kajakiem 1500 km wzdłuż wybrzeży północnej Norwegii, opływając znajdujące się tam archipelagi. Wrażenia z tej podróży opisał w artykule, który ukaże się już w marcowym numerze czasopisma Poznaj świat, opublikował też film na swoim kanale YT, zatytułowany Cztery perły arktycznej Norwegii. Swoim doświadczeniem dzieli się podczas warsztatów kajakarstwa morskiego. Najbliższe z nich odbędą się podczas tegorocznych Kolosów, których sam jest laureatem i członkiem rady. To prestiżowa nagroda przyznawana za szczególne osiągnięcia w dziedzinie eksploracji i wyczynu podróżniczego. Będziecie zdziwieni, kto znalazł się wśród laureatów tej nagrody. Explorer, podróżnik czy awanturnik to jedno oblicze Piotra Opaciana. Kolejne to cierpliwy fotografik przyrody. Godziny spędzone w sprytnie zamaskowanych czatowniach owocują zjawiskowymi fotografiami zwierząt. Co ciekawe, wiele z nich powstaje nie w odległych zakątkach świata, ale tu, w okolicach Kwidzyna. To kolejna pasja Piotra Opaciana, który popularyzuje rodzimą przyrodę, odkrywając swoimi fotografiami jej zadziwiającą różnorodność i piękno. W dodatku jest on urodzonym gawędziarzem, ze swadą i zajmująco opowiada, i o swoich podróżach, i o specyfice kajakarstwa morskiego, a także o przyrodzie powiatu kwidzyńskiego. Posłuchajcie zresztą sami, może uwiedzeni barwną opowieścią też odkryjecie w sobie ducha przygody?
Komentarze