Karabin Maroszka był niekwestionowaną gwiazdą historycznej części imprezy. Na całym świecie zachowało się zaledwie 6 egzemplarzy tej broni, która miała stać się etatowym uzbrojeniem wojska polskiego. Plany masowej produkcji pokrzyżował wybuch wojny, w której odmętach przepadły wyprodukowane już egzemplarze. Jeden taki karabin znajduje się w Muzeum Wojska Polskiego, ale jest bardzo zniszczony i niezdatny do użytku, drugim dysponuje Muzeum Powstania Warszawskiego, natomiast karabin, który można było oglądać w Kwidzynie jest świetnie zachowany i w pełni sprawny. Jego właściciel nie zdradził, w jaki sposób wszedł w posiadanie tej unikatowej broni, ani ile za nią zapłacił, ale wyjawił, że odrzucił propozycję sprzedania swojego Maroszka za 300 tysięcy złotych. Historycznych egzemplarzy broni, które eksponowano w Kwidzynie podczas pikniku, nie powstydziłoby się żadne muzeum wojskowości, a o posiadaniu niektórych z nich wiele z nich może tylko pomarzyć. Po obejrzeniu kolekcji broni historycznej uczestnicy pikniku mogli gruntownie zapoznać się ze współczesnym sprzętem użytkowanym przez wojsko polskie. Żołnierze 9 Brygady Kawalerii Pancernej z Braniewa zorganizowali ekspozycję broni palnej. Zainteresowanym tłumaczyli zasady działania i szczegóły konstrukcji, każdego egzemplarza można było dotknąć, a nawet złożyć się do celownika, oczywiście pod czujnym okiem żołnierzy. Do zwiedzania czołgu PT 91 Twardy ustawiła się długa kolejka, podobnie było w przypadku BWP 1, który również udostępniono zwiedzającym. Kulminacją imprezy były pokazy współczesnego pola walki. Jeden przygotowali żołnierze z Braniewa, ich scenariusz zakładał odbicie zakładniczek z rąk terrorystów. Efektowana wymiana ognia, krótka akcja antyterrorystów i niewiasty już były wolne, a pobojowisko zaścieliły zwłoki terrorystów. Pokaz przygotowany przez członków KSSK Gward nie był ani trochę mniej efektowny od widowiska zaprezentowanego przez 9 BKP. Duża liczba uczestników, dramatyczny scenariusz i długa wymiana ognia musiały spodobać się publiczności. W pokazie wziął udział najnowszy nabytek stowarzyszenia czyli pojazd patrolowo interwencyjny Dzik. To właśnie strzały z km na jego wieżyczce okazały się czynnikiem decydującym o wyniku starcia. Gward nie tylko tym pokazem dał dowód sprawności organizacyjnej i sił stowarzyszenia. Do dyspozycji gości oddano całą paletę pojazdów, a przejażdżki gąsienicowym WZT 2 biły rekordy popularności. Warto też dodać, że samo zgromadzenie w Kwidzynie 1 września tylu wystawców i uczestników też było wyczynem, bo tego dnia w całym kraju odbywały się dziesiątki pokazów i rekonstrukcji, na których uczestnikom płacono za udział. Mimo to wielu z nich zdecydowało się przyjechać do Kwidzyna, a ich jedynym wynagrodzeniem była darmowa grochówka. Impreza zresztą nie obciążyła miejskiego budżetu, bo większość kosztów pokryło stowarzyszenie, które rozwija się bardzo dynamicznie i ma już oddziały w całym kraju.
Komentarze