Zmieniają się sponsorzy cyklu, zmienia się też impreza. Kiedyś do Kwidzyna przyjeżdżali głównie uczestnicy całego cyklu, by wziąć udział w wielkim finale i powalczyć o atrakcyjną nagrodę główną. Dziś też nie brakuje przyjezdnych, ale coraz większą część uczestników imprezy stanowią mieszkańcy Kwidzyna. W tym roku szczególnie dobrze było to widoczne na trasie Parady Rodzinnej, która zdaniem organizatorów była największa w tegorocznym cyklu, ale nie zabrakło też silnych lokalnych reprezentacji na startach dystansów dedykowanych dobrze przygotowanym zawodnikom. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, bo w Kwidzynie działa kilka stowarzyszeń miłośników kolarstwa, od prawdziwych wyczynowców lubiących przewentylować sobie płuca na ostrych podjazdach, do amatorów spokojnej turystyki rowerowej. Jedni i drudzy licznie stawili się na imprezie, a koszulki z napisem Kwidzyn były świetnie widoczne w kolejnych grupach startowych. Pomysłodawca cyklu i dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang nie krył radości z zaangażowania mieszkańców Kwidzyna w udział w imprezie i podkreślał, że korzystny dla kolarstwa klimat jest równie ważny jak doskonała współpraca z samorządem przy organizacji imprezy. Chyba już bezpowrotnie minęły czasy, kiedy to triumfatorzy wielkich wyścigów rowerowych byli ulubieńcami tłumów, ale za to kolarstwo uprawiane rekreacyjnie przeżywa swój złoty wiek, a taki był cel Czesława Langa, kiedy przed laty zaczynał organizować pierwsze imprezy dla amatorów. Na dziecięcym, różowym rowerku, poczciwym składaku czy pastelowej damce, na bmx albo na wyczynowej konstrukcji - Kwidzyn jeździ na rowerach i to nie tylko podczas finałów kolejnych imprez firmowanych nazwiskiem legendy polskiego kolarstwa. Na mecie Parady Rodzinnej pytaliśmy uczestników o wrażenia z trasy, uroki kolarstwa uprawianego rodzinnie i o opinię na temat infrastruktury rowerowej w Kwidzynie. Choć ich opinie na ten temat zasadniczo różniły się od siebie, to entuzjazm dla jazdy na rowerze był wspólny dla wszystkich.
Komentarze