Trudno powiedzieć, czy autorzy reformy oświaty przewidywali jej skutki, a szczególnie te, które ujawniły się w tym roku szkolnym, ale na pewno dały się one bardzo mocno we znaki uczniom, którzy własnie rozpoczęli naukę w szkołach ponadpodstawowych. O miejsca w nich w tym roku starali się ostatni absolwenci zlikwidowanych gimnazjów i pierwsi absolwenci zreformowanych podstawówek. To własnie ta kumulacja roczników tak bardzo dała się uczniom i rodzicom we znaki. Z całej Polski napływają informacje o tysiącach uczniów, którzy nie dostali się do wybranej przez siebie szkoły, o lekcjach trwających do późnych godzin wieczornych i niemiłosiernym tłoku na korytarzach. Brakuje też nauczycieli, a uczniów z tegorocznego naboru posegregowano w klasach dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych oraz wprowadzono dla nich rózne podstawy programowe. Jak w tej skomplikowanej sytuacji poradziły sobie szkoły, dla których organem prowadzącym jest powiat kwidzyński? Z informacji przedstawionej przez Danutę Woronowicz wynika, że nie najgorzej, jest jednak kilka poważnych problemów.
O przyjęcie do szkół ponadpodstawowych starało się w tym roku 1679 osób, ale w pierwszym naborze dostało się tylko 1044. Oznacza to, że ponad 600 uczniów musiało zdecydować się na inny kierunek kształcenia niż ten, który wybrali pierwotnie. Ostatecznie naukę w szkołach ponadpodstawowych podjęło 1440 uczniów w 49 oddziałach. Równie szokujące, jak liczba uczniów, którzy nie dostali się do szkoły, jest ich dwukrotnie większa liczba niż w roku poprzednim, kiedy to naukę podjęło 745 uczniów w 25 oddziałach. Już tylko ta informacja pozwala wywnioskować, że na szkolnych korytarzach musi być dość tłoczno.
Tłok jest spowodowany nie tylko dwukrotnie większą ilością pierwszoklasistów, ale i planami lekcji, które w większości szkół pozwoliły zakończyć zajęcia do godz. 16.00. Tylko w CKZiU zajęcia trwają dłużej i tylko przez dwa dni w tygoniu.
Kolejny problem to niewystarczająca ilość nauczycieli i dziwaczne regulacje prawne, które właściwie uniemożliwiają rozdzielenie między nauczycieli nadgodzin niezbędnych, aby przeprowadzić lekcje we wszystkich oddziałach. W efekcie nauczyciele kursują między szkołami, co nie służy, ani im, ani uczniom, ani realizacji programów.
Programy nauczania to kolejny problem. MEN wprowadziło segregację uczniów w klsach dla absolwentów gimnazjów i podstawówek. Obowiązują je inne podstawy programowe, ale już przedmiotów zawodowych mogą uczyć się wspólnie albo według tego samego programu.
Wśród dalszych problemów wynikających z tzw. kumulacji roczników dyrektorzy szkół zgłosili do wydziału edukacji starostwa powiatowego brak wystarczającej ilości klas i pracowni, chaos w przepisach oświatowych oraz trudności komunikacyjne dla uczniów, którzy wobec wydłużonych godzin nauki nie mogą znaleźć odpowiednich połączeń, aby wrócić do domu.
Odrębną kwestią jest finansowanie oświaty. Jak wiadomo od 1 września nauczyciele otrzymali jakieś podwyżki, ale samorząd powiatu do dziś nie ma żadnej informacji, jakie środki otrzyma, aby te podwyżki zrealizować. Ich wysokość to kolejna sprawa. Od 1 września nauczyciele zarabiają brutto: nauczyciel stażysta – 2 782 zł nauczyciel kontraktowy – 2 862 zł, nauczyciel mianowany– 3 250 zł i nauczyciel dyplomowany – 3 817 zł. Wobec zapowiedzi rządu, że płaca minimalna w 2020r wyniesie 2600 zł, nauczyciele spadają do grupy najniżej opłacanych zawodów.
Sytuację w szkołach ponadpodstawowych powiatu kwidzyńskiego, w załączonym materiale filmowym, w bardzo obszerny sposób przedstawia Danuta Woronowicz.
O przyjęcie do szkół ponadpodstawowych starało się w tym roku 1679 osób, ale w pierwszym naborze dostało się tylko 1044. Oznacza to, że ponad 600 uczniów musiało zdecydować się na inny kierunek kształcenia niż ten, który wybrali pierwotnie. Ostatecznie naukę w szkołach ponadpodstawowych podjęło 1440 uczniów w 49 oddziałach. Równie szokujące, jak liczba uczniów, którzy nie dostali się do szkoły, jest ich dwukrotnie większa liczba niż w roku poprzednim, kiedy to naukę podjęło 745 uczniów w 25 oddziałach. Już tylko ta informacja pozwala wywnioskować, że na szkolnych korytarzach musi być dość tłoczno.
Tłok jest spowodowany nie tylko dwukrotnie większą ilością pierwszoklasistów, ale i planami lekcji, które w większości szkół pozwoliły zakończyć zajęcia do godz. 16.00. Tylko w CKZiU zajęcia trwają dłużej i tylko przez dwa dni w tygoniu.
Kolejny problem to niewystarczająca ilość nauczycieli i dziwaczne regulacje prawne, które właściwie uniemożliwiają rozdzielenie między nauczycieli nadgodzin niezbędnych, aby przeprowadzić lekcje we wszystkich oddziałach. W efekcie nauczyciele kursują między szkołami, co nie służy, ani im, ani uczniom, ani realizacji programów.
Programy nauczania to kolejny problem. MEN wprowadziło segregację uczniów w klsach dla absolwentów gimnazjów i podstawówek. Obowiązują je inne podstawy programowe, ale już przedmiotów zawodowych mogą uczyć się wspólnie albo według tego samego programu.
Wśród dalszych problemów wynikających z tzw. kumulacji roczników dyrektorzy szkół zgłosili do wydziału edukacji starostwa powiatowego brak wystarczającej ilości klas i pracowni, chaos w przepisach oświatowych oraz trudności komunikacyjne dla uczniów, którzy wobec wydłużonych godzin nauki nie mogą znaleźć odpowiednich połączeń, aby wrócić do domu.
Odrębną kwestią jest finansowanie oświaty. Jak wiadomo od 1 września nauczyciele otrzymali jakieś podwyżki, ale samorząd powiatu do dziś nie ma żadnej informacji, jakie środki otrzyma, aby te podwyżki zrealizować. Ich wysokość to kolejna sprawa. Od 1 września nauczyciele zarabiają brutto: nauczyciel stażysta – 2 782 zł nauczyciel kontraktowy – 2 862 zł, nauczyciel mianowany– 3 250 zł i nauczyciel dyplomowany – 3 817 zł. Wobec zapowiedzi rządu, że płaca minimalna w 2020r wyniesie 2600 zł, nauczyciele spadają do grupy najniżej opłacanych zawodów.
Sytuację w szkołach ponadpodstawowych powiatu kwidzyńskiego, w załączonym materiale filmowym, w bardzo obszerny sposób przedstawia Danuta Woronowicz.
Komentarze