Mimo pięciu dekad na scenie legenda polskiego big beatu i rocka wciąż zaskakuje formą i witalnością. W Kwidzynie Skaldowie zagrali bardzo energetyczny koncert i byli najcieplej przyjętą przez publiczność gwiazdą tegorocznego święta miasta.Szczerze mówiąc, muzykom grającym w Skaldach leci już siódmy krzyżyk, a energii i kondycji na scenie mogłaby im pozazdrościć niejedna gwiazda najmłodszego pokolenia polskiego rocka czy popu. Podobnie jest z popularnością repertuaru. O takich interakcjach z publicznością, takiej znajomości tekstów i wspólnym śpiewaniu, wiele dzisiejszych gwiazd może tylko pomarzyć. Fenomen Skaldów polega też na ponadczasowości ich przebojów. Podczas kwidzyńskiego koncertu znajomością legendarnych przebojów popisywali się ludzie w najprzeróżniejszym wieku, którzy radośnie wyśpiewując wiecznie żywe hity, bawili się razem, ignorując pokoleniowe bariery. Skaldowie byli też jedynym wykonawcą tegorocznych Dni Kwidzyna, którzy nie musieli przytłoczyć publiczności natężeniem dźwięku, aby zrobić na niej dobre wrażenie. Po koncercie, na który złożyły się największe przeboje Skaldów, założyciele i liderzy zespołu, Andrzej i Jacek Zielińscy podzielili się swoimi refleksjami na temat ponadczasowości ich przebojów oraz zdradzili tajemnicę ich fantastycznej kondycji. Wracając z Kwidzyna, zespół uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, w którym najbardziej ucierpiał Andrzej Zieliński. Na szczęście życiu żadnego z muzyków nie zagraża niebezpieczeństwo i pewnie jeszcze niejednokrotnie zobaczymy ich na scenie. Dziękujemy za koncert w Kwidzynie i życzymy powrotu do zdrowia.
Komentarze