Gorąca i niesmaczna - tak najkrócej można określić końcówkę wczorajszej sesji Rady Miejskiej. Wszystko za sprawą dyskusji, która rozgorzała wokół oświadczenia Klubu Radnych PO, jakie przedstawił jego przewodniczący, Jarosław Golder.
Mówiąc najkrócej, radni PO poczuli się obrażeni sugestiami o korupcję, zawartymi w dwóch materiałach opublikowanych na łamach pisma wydawanego przez Marka Sidora i na fanpejdżu, który bez trudu, również można połączyć z jego osobą. Druga z nich zawiera listę nazwisk radnych działających równocześnie w stowarzyszeniach grantowanych przez lokalne samorządy oraz kwoty dotacji im przyznanych (chociaż zestawienia potraktowano raczej niezobowiąująco), pierwsza natomiast, pod aluzyjnym tytułem "Czy to jest korupcja?" zawiera rozważania Marka Sidora na temat moralnych apektów łączenia tych dwóch rodzajów działalności. Radni PO publikacje te uznali za bezpodstawne a wręcz oszczercze.
"... Jest to celowe kłamstwo, manipulacja oraz wprowadzanie w błąd mieszkańców naszego miasta.(...) Omawiane artykuły są naturalną, wieloletnią konsekwencją działalnośi pana Marka Sidora. Manipulacja w jego przypadku jest jak woda dla ryby i powietrze dla ptaka. (...) Czy nadal Pan uważa, że ma Pan prawo być drogowskazem moralnych i etycznych zachowań dla mieszkańcó naszego miasta?" - to fragmenty stanowiska Klubu Radnych PO, które zawierało również odniesienia do agenturalnej przeszłości Marka Sidora. Na jego odpowiedź trochę trzeba było poczekać, ponieważ najpierw zabrał głos jego klubowy kolega Franciszek Galicki, który chyba go bronił. Potem Mieczysław Dzikowski emocjonalnie i dosadnie powiedział co myśli o omawianych publikacjach a Jacek Strociak z PiS nieco konsyliacyjnie zaproponował żeby przejść do porządku dziennego nad przeszłością Marka Sidora. Kiedy ten zabrał głos, zapewne zaskoczył, przynajmniej częścią swojego wystąpienia, kolegów radnych i telewidzów śledzących wczorajsze obrady.
"... To nie był atak na Was.(...) Publikacja, która ukazała się u mnie, ta publikacja gdzie było pytanie "Czy to jest korupcja", jeżeli byście dokładnie przeczytali, normalnie przeczytali, nie dokładnie, bez uprzedzeń, że to pisał Sidor, byście zauważyli, że podałem Wam ręke."
Dalsza część dyskusji przebiegała już w znanym od początku tej kadencji tonie. Sidor, powołując się na informacje od "partyjnych towarzyszy" wypomniał przewodniczącemu Rady, Kazimierzowi Gorlewiczowi, jego PZPR-owską przeszłość a ten replikował, że "przynależność do partii to jednak nie to samo co bycie konfidentem."
Dyskusja tylko pozornie przybrała daleki od jej powodu kierunek. Grzebanie w przeszłości Marka Sidora spowodowane było raczej tym, że w swoich publikacjach zapomniał odnieść się do efektów jakie uzyskują grantowane przez lokalne samorządy stwarzyszenia, w których działają radni, niż chęcią odwrócenia uwagi od tez, czy raczej aluzji o korupcji. Tak przynajmniej wynikało z wystąpienia Jarosława Goldera. Jak było, oceńcie sami. Poniżej publikujemy w całości tę część sesji, podczas której odbyła się dyskusja. Materiał ma aż 25 minut ale warto zainwestować ten czas aby wyrobić sobie pogląd na poruszane zagadnienia. Pod koniec materiału pojawiają się na krótki czas zakłócenia obrazu ale nie wpływają one na jakość przekazu audio.
Sidor oskarża, Platforma replikuje.
Było gorąco i niesmacznie podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej. Radni PO poczuli się obrażeni oskarżeniami o korupcję zawartymi w publikacjach Marka Sidora a dyskusja na ten temat doprowadziła do wypominania PZPR-owskiej przeszłości jednych i współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL innych.
- 27.03.2015 11:01 (aktualizacja 29.09.2023 15:55)
Komentarze