Długo zapowiadana gala MMA była nie lada gratką dla fanów sportów walki. Profesjonalna oprawa, waleczni zawodnicy - jednym słowem na bogato. Czy jednak widowisko sprostało oczekiwaniom?
Galę rozpoczął, niegdyś sławny zawodnik, dziś komentator, Łukasz "Juras" Jurkowski. Fani zgromadzeni w wypełnionej, może do połowy, hali od razu poczuli klimat sprzyjający podobnym widowiskom. Z trybun zaczęły bowiem napływać głosy wsparcia dla ulubionych zawodników. Po prezentacji bohaterów wieczoru oraz kilku informacjach organizacyjnych od razu rozpoczęło się pierwsze starcie.
Podczas gali NoContest walczyło czterech reprezentantów lokalnego klubu No Limits. W klatce zmierzyli się Robert Skrajda (walka amatorska), Kamil Misiukiewicz, Michał Misiukiewicz oraz Aleksander Rybarczyk. Walką wieczoru był pojedynek zawodników z najwyższej półki MMA - Oskara Piechoty i Roberta Haratyka.
Z każdym kolejnym starciem, emocje na hali rosły. Najwięcej emocji wywołały oczywiście walki z udziałem naszych lokalnych zawodników. Tym, na pewno nie można odmówić umiejętności, serca i charakteru. Niestety, żaden z przedstawicieli No Limits nie odniósł zwycięstwa. Najbliżej pokonania rywala był Kamil Misiukiewicz. Moim, a także, co wynikało z reakcji większości osób na hali zdaniem, werdykt sędziowski pojedynu z udziałem kwidzyńskiego zawodnika był niesprawiedliwy.
Walka wieczoru, czyli starcie Oskara Piechoty z Rafałem Haratykiem nie zawiodło sportowych i widowiskowych oczekiwań. Panowie w klatce dawali z siebie wszystko, a na trybunach rozlegały się głośne hasła dopingu dla obu zawodników. Pojedynek zakończył się jednak remisem, co wprawiło w osłupienie nie tylko fanów zebranych na trybunach, ale także samych zawodników.
Gala NoContest zostanie zapamiętana jako naprawdę świetne widowisko sportowe. Szkoda, że profesjonalna oprawa nie poszła w parze z wynikami, ale kwidzyńscy zawodnicy pokazali przed własną publicznością to, co w sporcie najważniejsze, serce do walki.
Poniżej dwie, z czterech walk, jakie stoczyli reprezentanci gospodarzy imprezy, czyli klubu No Limits Kwidzyn.
Pierwsza to starcie debiutującego Roberta Skrajdy z Marcelem Kachelem reprezentującym klub MMA Toruń.
Była to walka amatorska w ograniczonej formule.
Bardzo widowiskowa i chyba najładniejsza walka wieczoru. W formule K-1, w kategorii wagowej do 66 kg zmierzyli się gorąco przywitany przez kwidzyńską publiczność Kamil Misiukiewicz i Adam Łazowski z klubu Copacabana Warszawa.
Komentarze