Magiczna opowieść tanecznym krokiem, czyli "Alicja w Kwidzynie Czarów"
"Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce." Paulo Coelho
Pierwsze kroki
- Moja przygoda z tańcem zaczęła się już w podstawówce, koncentrując się przez kilka lat na tańcu towarzyskim. Szukałam swojej pasji i próbowałam naprawdę wiele. Od tańca towarzyskiego poprzez karate, lekkoatletykę, aż w końcu Ola założyła szkołę tańca, na którą tak długo czekałam. Okazało się, że to jest właśnie to, co kocham.- wyznaje Monika Zieniewicz, jedna z głównych bohaterek spektaklu. - Natomiast moja przygoda z tańcem zaczęła się bardzo przypadkowo- śmieje się Cecile Tychyj. - Koleżanka wpadła na pomysł, żeby zapisać się do Laud Street Dance i zaproponowała mi, bym poszła z nią. Po jakimś czasie koleżanka zrezygnowała, ja natomiast połknęłam bakcyla i tak tańczę w zespole Oli już 2 i pół roku.
Spektakl oczami tancerzy
O projekcie takim, jak "Alicja w Kwidzynie Czarów" marzyłam od dawna, jednak nie sądziłam, że będę w stanie podołać. Rok temu powstał pomysł spektaklu, na który zareagowałam bardzo entuzjastycznie. Zaczęliśmy z wielkim zapałem, mnóstwem pomysłów, ale sadzę, że nie braliśmy tego aż tak „na poważnie”, a raczej nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Kiedy dowiedziałam się, że będę grać Alicję, a właściwie „jej cząstkę”, bo jak wiadomo na koniec spektaklu wszystkie cztery Alicje stają się jedną, byłam bardzo zadowolona. Jednak teraz, kiedy ten projekt nabrał tak wielkiego znaczenia, tak dużego wymiaru, zaczęłam sobie zdawać sprawę jakie to genialne, że biorę w tym udział. Niewiarygodne jest to, ile pracy włożyliśmy w to przedsięwzięcie. Wiele się nauczyłam i jest to wydarzenie, które zmieniło jakąś cząstkę mnie, mogę powiedzieć, że nawet moją dojrzałość. Naprawdę nie mogę się doczekać 25 stycznia!- dnia premiery. Mam nadzieję, że ludzie docenią nasz wkład w ten spektakl, tym bardziej, że cały zebrany fundusz przekazywany jest fundacji. W roli Alicji czuję się wspaniale, bo każda z nas ma w swojej postaci jakąś cząstkę siebie. Cała nasza spektaklowa ekipa funkcjonuje jak rodzina. Pomagamy sobie, wspieramy się, czujemy się bardzo swobodnie. Jestem z nas dumna, naprawdę. Niczego nie kocham tak bardzo, jak tańca, a kiedy wiem, że przy okazji mogę komuś pomóc, to pomyśl jak się czuję. To jest jak spełnienie marzeń. W sumie.. Mogę powiedzieć, że właśnie spełnia się moje marzenie! :) - kontynuuje z uśmiechem Monika. - Swoją przygodę taneczną zaczęłam już w podstawówce. Początkowo był to taniec towarzyski w Progressie, ale to nie do końca był mój styl. Do Loud Street Dance chodzę od samego początku istnienia szkoły. Każdy pokaz przynosił nam wiele radości, dlatego wszystkim nam bardzo spodobał się pomysł wystawienia spektaklu tanecznego. To pierwsze tak duże wydarzenie w życiu szkoły. Przygotowujemy się do tego już od roku. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, ile będzie przy tym pracy, ale też dobrej zabawy. Jesteśmy zgraną ekipą, więc na każdym treningu jest dobra atmosfera, co jedynie działa na korzyść naszego spektaklu. Dla mnie, jako tancerki, najtrudniejszym elementem przygotowań było nagrywanie samych filmów, do których potrzebny był nam warsztat teatralny. Scena w teatrze, muzyka, światła... To wszystko sprawia, że nasz taniec jest jeszcze bardziej niesamowity! Mam mieszane uczucia, z jednej strony cieszę się, że premiera jest już w piątek, ale z drugiej strony żałuję, że to wszystko już się kończy. Alicja w Kwidzynie Czarów jest magiczną opowieścią o młodych ludziach, ich pasjach, problemach, relacjach z rodzicami. W naszym spektaklu są cztery Alicje, każda ma zupełnie inny charakter. Moja Alicja jest hip-hopówą, mocną dziewczyną, która najlepiej czuje się, kiedy jest w centrum zainteresowania. W jakiś tam sposób próbuje ukryć swoje problemy przed społeczeństwem. Nie chce pokazać prawdziwych emocji. Osobiście w hip-hopie czuje się najlepiej, najbardziej swobodnie i najpewniej, dlatego cieszę się, że jestem akurat tą Alicją. Nie jest to łatwa postać, ale bardzo ciekawa. Podczas całego spektaklu Alicje zmieniają swoje podejście, ciągle się uczą, a na koniec, tak jak powiedziała wcześniej Monika, jednoczą się.- wyznaje Asia Detmer.
Spektakl w kilku słowach jednego z autorów Wiktora Orzechowskiego:
Sam pomysł narodził się całkiem przypadkiem. Jestem psychologiem i podczas przygotowań do któregoś spotkania z moim pacjentem czytałem „Alicję w krainie czarów” i nagle pomyślałem, że fajnie byłoby zrobić coś z tą historią. Po rozmowie z moją żoną Aleksandrą Orzechowską doszliśmy do wniosku, że podejmiemy się wyzwania, jakim jest przygotowanie tego spektaklu. W jej szkole tańca czas było już na jakiś ambitny projekt. Takim właśnie jest „Alicja w Kwidzynie czarów”. Przygotowania zaczęliśmy już jakiś czas temu. Dla mnie osobiście było to wyzwanie w tworzeniu filmów. Spełniłem swoje osobiste marzenie. Praca z grupą tych młodych ludzi była samą przyjemnością. Efekt ocenią Państwo sami. Włożyliśmy w to wszystko wiele pracy, ale i zaangażowania dlatego ciekawi jesteśmy reakcji publiczności.
Cegiełki na szczytny cel
Dochód ze spektaklu wesprze Stowarzyszenie Koło Przyjaźń, które pomaga dzieciom i młodzieży z rodzin o niskim budżecie oraz niepełnosprawnym w naszym powiecie.
Premiera:
25.01.2013 wyczekiwana premiera „Alicji w Kwidzynie czarów” mile zaskoczyła widzów. Profesjonalizm tancerzy i wspaniałe filmy, które dopełniały całość tworzyły bardzo ciekawy spektakl, który cieszył się ogromnym powodzeniem. Sala pękała w szwach i wszystko wyszło perfekcyjnie. Publiczność nagrodziła twórców owacjami na stojąco. Gratulujemy sukcesu i czekamy na kolejne projekty.
Dorota Rycharska
Komentarze